Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Zanim jeszcze zasilił szeregi Mad Decent i wraz z nim wyruszył na misję rewolucjonizowania pojęcia nowoczesnego popu, nasz ulubiony Barcelończyk wydał pod różnymi szyldami kilka zdecydowanie wartych uwagi EP-ek. I tak jak na ponad rocznym bicie "Marijuany" Chrome Sparksa, świetnie popłynęła w tym roku Kitty, tak tytułowy z alizzzowskiego Collapse (EP) dostał się Dreamonowi, który z kolei przez pryzmat swoich wcześniejszych dokonań zdaje się być średnio interesującą postacią. Ta lekka bezbarwność typa nie zmienia jednak faktu, że jego lukrowe, "podpedalone" r&b wyciska ósme poty z ultranośnego charakteru bitu i efekt końcowy tej "współpracy" to czysta rozkosz dla uszu. No i cieszy, że "Collapse" zalicza drugie życie, może więcej osób dotrze w ten sposób do Alizzza. -W.Chełmecki
Lubię smutny edm, co zrobić. Jestem bezbronny wobec tego dziwacznego miksu głupawej zabawy i przeszywającej melancholii. Potencjału "Vermillion" nie wykorzystuje do końca rzemieślnicza produkcja, ale dzięki Sofi i temu, co i jak śpiewa w refrenie, moje odczucia wobec tego numeru wyrażam w serduszkach, nawet jeśli pękniętych. Btw. deep house'owy remix Andre Crom & Chi Thanh jest lepiej zrobiony, ale z kolei ginie gdzieś w nim ten moment od 0:45, który powoduje, że autentycznie mam ciarki. -K.Babacz
Typowe "meh", czyli całkiem intrygujące budowanie napięcia w zwrotkach i prechorusach położone prostackim refrenem. Fajnie, że chociaż udaje trzymanie ręki na pulsie, choć nie oszukujmy się, że jest się czym jarać. –K.Bartosiak