
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Duchologia: Mrożony scandi pop-rnb na "owadzich" bitach, jakby podkradzionych Autechre, albo nawet Kuedo. Niedoszła tegoroczna polska kandydatka na Eurowizję. Około 2009 jakiś producent samochodów już dawno kupiłby tę piosenkę do reklamy i słyszelibyście ją wszędzie.
Post-punkowcy z Bristolu dość nieoczekiwanie wbijają chuj w maskulinizm. A wplecenie w tę hardcore'ową grzałkę linijki "I kissed a boy and I liked it", czyli trawestacji przeboju Katy Perry, to już całkowity absolut.
Brainfeeder to ostatnio mój ulubiony label, a w sierpniu to już w ogóle, Dorian, Cole, Igloo - wszystko pierwsza klasa. Ostatni z wymienionych gagatków w szalonym, progresywnym "Clean Tamei" skaczę na głowkę w modernistyczną, klubowo zdekonstruowaną toń w drum’n’bassowym odcieniu. Daniel Lopatin ma godnego następcę.
Kolejny chilloutowy, post-funkowy preview wychodzącego już w najbliższy piątek longpleja Internetów, a przy okazji przystępny wykład z historii soulu i okolic, bowiem mamy tu trochę z EW&F, trochę z Jamiroquai, nieco z Pharrella (bridge!), a na dodatek Syd momentami brzmi jak Erykah Badu. Nie wiem jak Wy, ale ja daję na ripit i czekam na Hive Mind.
I jak tu żyć bez Internetu? Najbardziej utalentowany dziś zespół z okolic okołosoulowych (każdy member kręci na boku spoko rzeczy!) w klasycznym r'n'b-synth-funkowym wydaniu to leniwie lejący się miód na serca wszystkich wyczilowanych laidbackowców. Zmysłowy głos Sid, giętki bas, psychodeliczne gitki w mostku – czy może być coś lepszego na obecną aurę?
Zielonowłosa mieszkanka Londynu i jej patologiczny, nawiedzony electro-pop. Grimes i Empress Of modlą się do kozy.
Post-vaporwave'owa, plądrofoniczna popowa suita o niesłychanie wysokim potencjałe ripitowalności. Prawdziwy rollercoaster muzyczny imienia Grega Gillisa.
Wschodząca gwiazda brytyjskiej muzyki chodnikowej nie bawi się w półśrodki i wyjeżdża z bezkompromisową gangsterką. Wejście na bit jak strzał kokainy.
Dekandenccy Duńczycy przypominają o sobie dezorientującym, żarliwym post-punkiem w duchu Nicka Cave'a. Apokalipsa puka do drzwi.