
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Trochę trudno uwierzyć, że ten gość ma dopiero 19 lat. Jak słucham jego kompozycji, to mam wrażenie, że obcuję z jakimś profesorem nadzwyczajnym od progresji akordowych, a przy okazji świetnie się bawię. Trzecia piosenka w dorobku Juliena to wysublimowane Tame Impala z Nikiem Kershawem w składzie. Jestem w tym szlachetnym utworze zakochany bez pamięci.
Cyfrowy, landrynkowy meta-pop, który jednak nie jest ani trochę przeintelektualizowany, a przebojowy w stylu Carly Rae Jepsen. Slayyyter znajduje tu złoty środek między syntetycznościa, ironią PC Music i muzyką z czołowych miejsc Billboardu. Lepsze niż większość nowych utworów Charli XCX? Dla mnie tak.
Childish Gambino lub młody Justin Timberlake w świecie lekko psychodelicznego alt-soulu. Niby wiele w swoim życiu słyszałem już takich piosenek, a jednak tej jakoś nie mogę wyrzucić z głowy. Widocznie musi być dobra.
Yves powraca z obłąkaną, immersyjną wersją trip-hopu wedle własnej, tumorowskiej receptury. Utwór jak z masońskiego rytuału wtajemniczenia.
Coś dla ludzi, którym średnio podchodzą ostatnie jointy Schaftera. Poniższy kawałek to nokturnowa hybryda oszczędnego alt-trapu, Future'owych flecików i leniwej, charyzmatycznej nawijki. Father i ja z jednej wazy.
Jaki ten sypialniany synth-r'n'b-funk ma rewelacyjny groove, aż trudno usiedzieć w miejscu. Nostalgiczno-taneczne "I Can't Dance" to zaginiony utwór George'a Michaela tworzony z myślą o nieortodoksyjnych fanach niezalu.
Czasami mam wrażenie, że Kero to najfajniejszy zespół na świecie, szczególnie po ostatnim koncercie w ramach gdańskiego Soundrive. Jednak w studiu to zupełnie inny band niż na żywo, bardziej wysublimowany i nastawiony na ładne melodię. To ich duży atut, bo zamiast jednego KKB, mam dwa. Pierwszy punkowy, drugi indie-popowy z domieszką elektroniki i azjatyckich wpływów.
Kurcze, jaki to jest superancki remiks. Yaeji wzięła w swoje obroty utwór Robyn i zrobiła z niego prog-electro-house'owy bangierek, bez obecności którego nie wyobrażam sobie istnienia udanych, jesienno-zimowych potańcówek. To kiedy ta impreza?
Pink, przy okazji reedycji starych rzeczy, wyciąga dla nas z zakurzonej piwnicy chwytliwy, niezobowiązujący utwór, który dopiero teraz ujrzał światło dzienne. Jest to klasyczna, chałupnicza arielowszczyzna sprzed lat, czyli sam profit.
Sorry, że tak wcześnie rano wrzucam ten kawałek, ale muszę się z wami nim jak najszybciej podzielić. Najnowszy numer Aurory to spełnienie moich poptymistycznych marzeń, to piękne, syntetyczne połączenie muzyki Scritti Politti, Papa Dance i wczesnej Madonny. Ależ sztosik!
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.