
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
The Lizard King jest ponownym wejściem trójmiejskiego producenta na footworkowe salony. Powstałe pod egidą U Know Me wydawnictwo gubi wyspiarski posmak dubu z szarawego i sprasowanego Danzig In Da Ghetto, ale nie wpisuje się na całego w trendy, gdzie każdy krok jest niepewny, a taniec mocno frenetyczny. Jeden z głównych rozgrywających inicjatywy Polish Juke nie idzie śladami wydanych w tym roku dzieł Comoca czy Jakuba Lemiszewskiego i prezentuje podejście raczej energetyczno-szaleńcze, aniżeli eksperymentalno-dekonstruktywne. Co prawda oszczędne sample i okrojona melodyka czynią tę EP-kę mniej przystępną, ale rytmy szaleją i są bardzo taneczne. Już tytułowy, psychodelizujący track pali okładkowe najki. "Dance Club Creeper" chwyta moment eksplozji gatunku, a "Hundred Dolla Bill" wciska w te ramy brudną esencję ulicy. Jedynie bardziej giętkie, singlowe "Head In The Clouds" raczy nas w połowie materiału rzewnym gitarowym motywikiem i pozwala złapać oddech. Rześkie "Sevnteen" wprowadza natomiast nieco więcej wolnej przestrzeni, choć dopiero przy końcu, bo tak jak pozostałe numery koncentruje się na atakowaniu zwartymi strukturami elektryzujących bitów. Kawałek po kawałku Rhythm Baboon składa jedno z najspójniejszych i przekonujących krajowych wydawnictw, nie tylko w obrębie footworku. –K.Pytel
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.