
-
Jefre Cantu-Ledesma Tracing Back The Radiance
(9 sierpnia 2019)Kto spodziewał się kontynuacji shoegaze'owych peregrynacji pewnie czuje się lekko oszukany, bo Ledesma postanowił wrócić do ambientu. Ja ani nie czuję się oszukany, ani nawet zawiedziony tym faktem, bo akurat terytoria, jakie Amerykanin kreuje na Tracing Back The Radiance są mi dość bliskie (zwłaszcza, że w tym roku słucham sporo statycznej, ilustracyjnej muzyki). Te trzy tracki znajdujące się na albumie bardzo łatwo można wpisać w kontekst muzyki Stars Of The Lid, Bing & Ruth, Keitha Fullertona Whitmana, "późnego" Eno, czy chociażby skrytego gdzieś w cieniu Jonny'ego Nasha, więc chłodnej, a zarazem łagodnej medytacji, do której tak często lubię uciekać. Nie ma tu miejsca na jakieś odkrycia i przełomy, jest za to ponad czterdzieści minut dostojnego, kojącego relaksu, który pomoże uporać się z chwilami trudym do zniesienia upałem, ale też przyda się w walce z zasypianiem. Czyli wszystko się zgadza. –T.Skowyra