Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Odpowiedź na pytanie, co by było, gdyby Prefab Sprout powstali w obecnej dekadzie i wzięli sobie za producenta Lopatina. Gartside zaciska pięści z zazdrości.
Młoda, obdarzona zjawiskowym głosem Brytyjka znakomicie odnajduje się w towarzystwie 2-stepowego bitu autorstwa zasłużonego weterana. Kiedyś będzie wielką gwiazdą, gwarantuję. Jeśli mi nie wierzycie, to spytajcie Drake'a.
Ta niesamowicie charyzmatyczna przewózka osadzona na ciętym, monumentalnym, grime’owym bicie wprawia w ruch wszystkie okoliczne sejsmografy. Znam słodkich chuliganów, dla których jest to singiel roku, w sumie niedaleko mi do nich.
Odhumanizowany, nawarstwiony weird-pop z osobliwie powykręcanymi wokalami to woda na młyn dla Iluminatów. Mój wewnętrzny jaszczur czeka z wypiekami na twarzy na pełne rozwinięcie skrzydeł nordyckiego duetu, bo dziewczyny mają duży potencjał na rozsadzenie współczesnego popu od środka.
Jeden z najzdolniejszych młodych nawijaczy zmienia kierunek i odważnie wypuszcza się na głębokie, house’owe wody. Vince i jego rapowy ekwiwalent Szczęk.
Ważny głos w dyskusji na temat liberalizacji prawa do posiadania broni. Najlepszy niemiecki raper w Polsce stawia sprawę jasno i na dodatek magazynek ma pełen hitów, z rzeczonym "Pistoletem" na czele.
Lorenzo kolejny raz w brawurowy sposób reinterpretuje muzykę trance. Czysty bliss, kochanie.
Schizofreniczny, przekwaszony psych-pop zadłużony w twórczości SFA, dziwolągów z Brainiac czy Pizzicato Five. Lepiej słuchajcie z umiarem, bo istnieje duże ryzyko postradania zmysłów.
Piękna, utrapiona ballada o bezbrzeżnej sile miłości. Pierwszy prawdziwy przebój Solány, oby nie ostatni.