Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Kozak chinole wwa blog: nie pamietam szczerze mowiac jak znalazlem ten zespol no ale uznalem ze fajne takie crystal castles nutki i jak raz puscilem ziomkowi to sie zgodzilismy ze fajnie byloby sb cos zarzucic pod kawalek embrace z plyty takiej z fioletowym kwiatkiem na okladce. no i teraz wyszedl nowy album i uznalem ze sobie poslucham i jak bedzie cos fajnego to wrzucam od razu tu. no i sluchajcie slucham i jest kurde fajny track z fajnymi melodyjkami a ja to bardzo lubie w muzyce jak są fajne melodyjki i do teog w tle jakeis takie chmurki, suszarki, akwaria a tutaj jest to wszystko bujanko gicik tez i typiara spiewa tak dream-popowo-shoegazowo jak typiara z takiego shoegazowego japonskiegoo zespolu pastel blue czyli ZAJEBISCIE jak dla mnie. slucham juz z 4ty raz na powtarzaniu!!!
Komentarz czytelnika (Polonez): Pan Łukasz Maron wychodzi na lidera na liście moich ulubionych polskich producentów. W tamtym roku płyta z Natalią Moskal, a w tym już 3 single w tym: jeden z przed chwilą wspomnianą i dwa z, póki co jeszcze anonimową, Olgą Polikowską. Pierwszy z nich "Ulatuje" przywodził na myśli synth-popowe produkcje Dave'a Okumu na Devotion, ale zdecydowanie highlightem był hook w refrenie.
Drugi po prostu musicie usłyszeć. Musicie usłyszeć atmosferę nocnej ucieczki autostradą i migających świateł. Musicie usłyszeć ciekawie poszatkowane wokale w bicie. Musicie usłyszeć zmianę akordu około 0:36 i chwilę później wejście basu.
PS. Panie Carpigiani – no myślę, że Pan też musi to mieć na swojej liście!

Delikatny, post-edmowy future-pop z euforycznym, niemal pozbawionym słów refrenem, z którego dumny byłby zarówno Max Tundra jak i Avicii. Dajcie mi znać, kiedy Yasutaka Nakata się wypali.


Trochę późnawo wzmiankuję o tym synth-electro-rapowym numerze, ale dopiero wczoraj zdałem sobie sprawę z tego, że to przecież piosenka o Carpigiani, zwłaszcza biorąc pod uwagę tytuł, ale warstwa dźwiękowa też się zazębia. Nie da się bowiem ukryć, że ten futurystyczny, acz wyjątkowo przyswajalny (chyba najbardziej popowy utwór w zestawie) kawałek o niedogodnościach monogamii bezproblemowo wciela w życie poptymistyczne ideały. Mała przestroga na koniec – nigdy nie ufajcie raperom.
David Loca, który od jakiejś dekady naśladuje Ariela Pinka w końcu nagrał kawałek razem ze swoim idolem. To był dobry ruch, bo efektem tej współpracy jest przyjemniacki, synth-popowy hołd dla muzyki z 80s. Potraktowałbym Was lepiej i napisał coś więcej, ale nie mam dziś na to specjalnej ochoty.
Bo życiowy parkiet bywa śliski (pozdro Sokół), choć może nie do końca w przypadku tego vaporwave’ego sample-popu Kruczyńskiego, który koi rozdrażnione zmysły. Porzućcie zatem wszystkie troski i chodźcie w tany (raczej wolniak niż energiczne pląsy) przy dogasającym słońcu.
