Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Wasz ulubiony śpiewający Szwed wraca z całym dobrodziejstwem swojego songwriterskiego inwentarza. Big love w rytmie dopaminowego twee-disco z trademarkowymi smyczkami.
Teksańska masakra fluorescencyjnym, kalejdoskopowym post-rapem. Sneak preview ze świata latających samochodów i fikuśnych drinków z syropem wykrztuśnym.
Steve Lacy z The Internet i panna Lenae zastanawiają się, jakby wyglądał świat, gdyby współpraca Timbalanda z Aaliyah była bardziej organiczna i w większym stopniu oparta na pracy gitar. Czyżby zatem kroił nam się nowy ekscytujący duet, który na dokładkę wyznaje zasadę, że jeżeli śnić, to tylko o potędze? Zdecydowanie nie miałbym nic przeciwko.
Rozchwytywana Nowozelandka daje zielone światło bezwstydnie przebojowemu synth-popowi z potężnym, ekstrawertycznym chorusem. "Nigdy więcej szarych myszek, zawsze już petardy".
Nowa świąteczna propozycja Liz usilnie zachęca do spędzenia Bożego Narodzenia w tropikach. Modernistyczny bubblegum pop wyczekiwany jak pierwsza gwiazdka w Wigilię.
Podniosła art-popowa ballada o nieoczekiwanie dużej sile emocjonalnego oddźwięku. Jeszcze niedawno powiedziałbym, że to kolejna, mało wyrazista kompozycja typowa dla Elizabeth, ale dziś już tak nie myślę i dostrzegam w tym utworze sporą dozę szlachetności. Nikt nie spodziewał się lanadelrejskiej inkwizycji.
Najbardziej zwichrowany liliput w świecie trapowych herosów dostarcza najsmutniejszy przebój tego roku. Czyżby tak miał wyglądać powrót grunge’u na muzyczne salony iksde?