Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Komentarz czytelniczki (Agata Tomaszewska): Robyn mierzy się z "Hotline Bling", pozwalając Mr. Tophatowi na wyprowadzenie balearycznych zajawek Drake'a z pastelowej galerii do futurystycznego lounge'u. I zamiast rozdrapywać rany w sercu umawia się z dziewczynami na imprezę w beach barze.
Urokliwa Hinduska z Nowego Jorku i jej lejące się, odprężające alt-r'n'b umiejscowione w pobliżu twórczości Prince'a bądź Maxwella to doskonały lek na skołatane nerwy. Błogość, miód i strzała Amora.
Natalia Nykiel: DJ Snake chociaż jest Francuzem szuka inspiracji na całym świecie i za to go uwielbiam. Ostatnio bardzo mocno czerpał z kultury indyjskiej, a singiel "Taki Taki" to ukłon w stronę tzw. latino gang, czyli fali reaggetonu, który staje się coraz bardziej popularny. Jestem mega fanką tego kawałka, jak i języka hiszpańskiego. Obserwuję ostatnio uważnie ten nurt i odkrywam w nim wiele inspirujących brzmień.
Natalia Nykiel: Ten numer wzbudza we mnie dużo pozytywnych emocji związanych z domem, z przyjaciółmi, z którymi znam się od dzieciństwa. Zresztą MØ w tym tekście sama też mocno do tego nawiązuje. Chciałoby się wrócić czasem do pierwszej miłości, beztroski dzieciństwa :)
Natalia Nykiel: Co prawda jestem chyba bardziej fanką Cardi B niż Nicki, natomiast Królowa jest jedna i nie da się jej tego odmówić, że ostatnia płyta jest bardzo dobra. Z tym numerem na czele.
Były japoński jutuber bez przypału poczyna sobie na scenie muzycznej, ale że nagra kiedykolwiek tak dobry kawałek, to ja w ogóle się nie spodziewałem. Miller w bardzo chwytliwy sposób mierzy się z drake'owskim, powodowanym sławą wyobcowaniem na post-r'n'b-popowym podkładzie Jam City. Se dacie lajka albo nie, a ja i tak nie przestanę tego dzisiaj słuchać.
My tu jeszcze wrócimy z Sheckiem, no i wróciliśmy, żeby pokazać jego nieco bardziej delikatną, stonowaną stronę. Osobowość Wesa osobowością Wesa, ale jednak głównie rozchodzi się tu o psychodeliczny, gitarkowy bit, który mógłby znaleźć się zarówno na płycie jakiegoś Blur jak i na debiucie Staplesa. Duża rzecz!
Komentarz czytelniczki (Agata Tomaszewska): Okazuje się, że skomplikowana melancholia polskiej ikony najntisowego indie rocka idealnie zgrywa się ze skomplikowaną melancholią ikon zerosowego alt rocka. Edyta Bartosiewicz jako polski Thom Yorke? A czemuż by nie.
Poniższa minimalistyczna ballada o radioheadowym DNA najlepiej wchodzi, gdy:
a) poprzedniej nocy spaliście tylko 4h
b) znowu w życiu Wam nie wyszło
c) słota za oknem
d) robicie ze swojego fanpage'a pamiętnik
Polski George Michael (zachowując wszelkie proporcje) po latach śpiewania mało zajmujących ballad, łapie za lejce i wsadza nas na wysokiego funkowego rumaka jamiroquaiowej, daftpunkowej maści. Impreza z Andrzejem? No kto by pomyślał?