Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Komentarz czytelniczki (Agata Tomaszewska): Kosmiczne, beach housowe syntezatory lśniące w pierwszych taktach szybko zostają sprowadzone na ziemię za sprawą ciepłego, folkowego wokalu i gitar rodem z lat 70-tych. Ale dopiero pre-chorus uświadamia nam, że mamy oto do czynienia z odważną próbą zmierzenia się z elbrechtowskim stylem, z hołdem dla new-wave'owych harmonii i eterycznych wielowarstwowych wokali rozłożonych na rytmicznej, janglowej podstawie. I trzeba przyznać, że jest to próba udana.
Ten audsajderski, dziwaczny synth-pop kreśli obraz emocjonalnej dekompresji świeżo po miłosnym rozczarowaniu. Złamane serce na vocoderowo-macdemarkowską modlę. Jestem szczerze zaintrygowany i czekam, jak zareaguje na to Duchologia.

Komentarz czytelnika (Krzysztof Cieślik): Krzysiek, czego ty się boisz? Na fanpejdżu Cameltoe, didżej Carpgiani znowu overdose, o co chodzi z tym Schafterem, wunderkindem czy wonderem? Tego to już nie wiem, może Czesław Niemen, daj mu rok albo dwa, albo trzy, zobacz jak płynie ten bit, zaproś go na feat, ej, zaproś go na feat, cała reszta to jest nikt, w autobusie "DVD", na ulicy "Cameltoe", zapętlona epka overdose.

LIZ w wersji tanecznego, zaborczego uk garage'u? Tego chyba jeszcze nie było, a szkoda, bo sunie to doprawdy znakomicie. Elizabeth może nie, ale DJ Carpigiani zawsze dzwoni dwa razy.
Asap Impala najadł się drogiego kwasu i zapierdala po balladowej ośce psych-rock-rapu na nienagannym poziomie. Miłość, używki i dobra muzyka.
Trochę fanuję temu sypialnianemu projektowi Petera Sagara. Najnowszy, jangle-loungowy utwór tego utalentowanego songwritera również trafia w me gusta. "Like Mariah" brzmi nieco jak DeMarco coverujący Durutti Column.
Młoda Norweżka wchodzi na szczyt łącząc senny lo-fi house, ambiencik i lindstromową kosmologię. Mocny kandydat na feministyczny hymn tych najlepszych afterów.
"Let's get ready to rumble!" – nie wiem jak Wy, ale ja zawsze jestem gotowy na fultonowską, house'ową młóckę w wykonaniu Roisin. Kwasowa, roztańczona gorączka nocy z piątku na niedzielę.