Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.

O Jezu! Cóż to za płyta! Może to zabrzmi śmiesznie, ale co tam – od kilku dobrych lat nie słyszałem bardziej przerażającego albumu. Jamie Stewart i spółka zaserwowali tak intensywny post-industrialny koktajl, że głowa mała. Ich nowe LP powstało wedle zasady dobrego sequela - każdy jego element działa lepiej, szybciej i mocniej niż patenty znane z poprzednich dokonań. Chaotyczny syntezatorowy hałas całkowicie pożarł resztki popu Forget, dotychczasowa oślizła poezja stała się jeszcze bardziej bezpośrednia, a dwubiegunowe wokale to już nie Scott Walker, a raczej Buffalo Bill. Papież power electronics William Benett powiedział kiedyś, że pragnie tworzyć dźwięki, które karcą. Xiu Xiu poszli o krok dalej i wykreowali dźwięki, które torturują. –Ł.Krajnik
PS. Za brzmienie tych plemiennych bębnów dałbym się pokroić.