Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Michał przy okazji zeszłorocznego długograja Snoopa zastanawiał się, czy kogoś ta postać jeszcze dziś interesuje. Chyba mogę zaliczyć się do tego grona, bo regularnie sprawdzam nowe nagrywki rapera, co w przypadku Neva Left radzę zrobić i wam. U Dogga, oprócz śmierci i podatków, pewny jest również zapas pewnej łatwopalnej substancji i przynajmniej kilka porządnych wałków na jeden album. Na tegorocznym LP doliczyłem się takich dziesięciu, a jako że ogólnie tracków jest tu szesnaście, łatwo wykombinować, że ponad połowa tego materiału to rzeczy przynajmniej dobre. Automatycznie stawia to Neva Left poziom wyżej od Collaid i czyni album najsolidniejszym w katalogu amerykanina od jakichś dziesięciu lat. Najjaśniej lśni tu wyluzowany "Go On", przywołujący współpracę Snoopa z Neptunes, ale niewiele ustępuje mu choćby przedostatni w zestawie słoneczny, rwany "I'm Still Here". Odpalcie całość i przekonajcie się sami. –S.Kuczok