Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Zdaje się, że Flames And Figures to oficjalny debiut pochodzącego z San Francisco, siedmioosobowego składu The Seshen. Wcześniej, w 2012 roku, wyszła już płyta, ale raczej nie miała statusu regularnego studyjnego longplaya, więc umówmy się, że dopiero teraz dostaliśmy legitny krążek i sprawdźmy, co właściwie się na nim dzieje. A dzieje się sporo: począwszy od syntezatorowego r&b w openerze "Distant Heart", przez niebezpiecznie chwytliwe "Right Here", nieco przyczajone, synkopowe igraszki na modłę solowego Yorke'a "Other Spaces", bawiące się podziałami metrycznymi, oprawione w przestrzenne synthowe plamy "Already Gone", rywalizujące w podobnej lidze do późnego Bird & The Bee "Firewalker", aż po smakowite klawiszowe harce z kolejnym pysznym refrenem "Periphery". Może całościowo płytka nie wymiata tak, jak wymienione tracki, ale przyjemność z odsłuchów gwarantowana, bo brzmi jak Hiatus Kayiote bez całego tego bagażu kombinatorstwa (i nie chodzi tylko o wokalne podobieństwa). W każdym razie absolutnie się nie zawiodłem i wy raczej też nie powinniście. –T.Skowyra