
-
Porter Ricks Shadow Boat (EP)
(20 grudnia 2016)W tym roku minęło już 20 lat od premiery Biokinetics – bezsprzecznie jednej z pierwszych płyt, która w bezpośredni sposób wpłynęła na europejską techno-rewolucję. Klasyczny kompakt duetu Porter Ricks, w moim odczuciu, położył podwaliny pod cały nurt eksperymentalnych czwórek z późnych lat dziewięćdziesiątych i początku drugiego milenium. Można rzec, że ta odważna dekonstrukcja zaoceanicznej parkietówki z Detroit, czyli w zasadzie próba nadania fatalistycznego wydźwięku stricte tanecznym pętlom z midwestowych offowych klubów, okazała się być myślą tak zaraźliwą, iż na dobrą sprawę dwie dekady temu Mellwig oraz Köner jedną tylko płytą zapewnili dzisiejszemu Berghain bookingi na co najmniej trzy wiosny do przodu. Jak Yellow Magic Orchestra spopularyzowała dziwaczny elektroniczny pop a Beatlesi nauczyli połowę świata pisać piosenki, tak Porter Ricks pokazali berlińczykom naturalny kierunek w którym rozwijać się musi undergroundowa alternatywa dla plastikowej i zbyt EDM-owej fali rave'u spod znaku Love Parade.
Czytana takim kluczem EP-ka Shadow Boat, będąca pierwszym od ponad siedemnastu lat oficjalnym wydawnictwem niemieckiego duetu, stanowi zjawiskową podróż sentymentalną do czasów przed-biokineticsowych, kiedy projekt ten "tłamsił" rozrywkowe techno w najlepsze. Trzy indeksy o wyraźnie zróżnicowanej wartości uderzeń na minutę cechuje jedna wspólna cecha – wszystkie brzmią tak, jakbyśmy wciąż tkwili w 1996. Bas wychodzi na wierzch, industrialna ornamentyka kawałków podkreśla metaliczny wydźwięk całości i potęguje uczucie charakterystycznej eteryczności mieszczącej się gdzieś na skrzyżowaniu szczątkowego dubu oraz drone'owatych pasaży wypełniających tło zrytmizowanych nagrań. Takie techno backgroundu może nie wprawia w osłupienie w schyłkowej epoce Nodata.tv, ale to wciąż moje najlepiej spędzone dwadzieścia minut w tym tygodniu. –W.Tyczka