Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Sofomora Nicolasa Jaara gubi zbyt ryzykowny eklektyzm. Już na debiutanckim Space Is Only Noise Amerykanin uciekał gatunkowym szufladkom, z tym że wtedy inspiracjami żonglował z wyczuciem, dodatkowo naznaczając materiał własnym muzycznym pierwiastkiem. Na Sirens pomiędzy dwoma ambientopodobnymi trackami upchnięty został "The Governor" – jam z jazzującym klawiszem i junglującą perkusją, w "No" reggaetonowy synth Jaar przerywa w połowie harfą przybrudzoną jego przeszkadzajkami, a całość kończy psychodeliczną wycieczką w lata 60. Jak widać, już na papierze wygląda to ciężkostrawnie, a w praktyce odnosi się wrażenie, że każdemu z tych pomysłów czegoś brakuje. Nie da się być dobrym we wszystkim, a jeśli się próbuje to wychodzi na ogół mniej więcej tak jak na drugim LP muzyka. Oczywiście taka rozpiętość gatunkowa dla wielu może wydawać się atutem i część recenzentów dała się nabrać, ale nie z nami te numery. –S.Kuczok