Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.

Od samego początku Mouse On Mars posiłkowało się gościnnymi muzykami, wokalistami i autorami tekstów, aby wspólnie kształtować jedną z najważniejszych marek IDM-owego grania. Na jedenastym LP niemieckiego duetu, wśród zaproszonych mamy szerokie grono artystów, w tym Justina Vernona (Bon Iver), Aarona i Bryce'a Dessnera (The National), Zacha Condona (Beirut) a także około 41 innych. Wspólnymi siłami muzycy stworzyli oszałamiające pejzaże muzyczne, które prawdopodobnie skończyłyby się dźwiękowym bałaganem, gdyby nie krystaliczna wizja panów z Mouse On Mars. Duet zdecydował się nie angażować zbyt wielu muzyków elektronicznych, skupiając się raczej na wokalistach, saksofonistach, skrzypkach i innych, aby wydobyć z nich organiczne spektrum dźwięków i pomysłów. I w tym, co może być najbardziej odkrywczą decyzją, Mouse On Mars nie precyzuje, który z tych 45 muzyków pracował nad konkretnymi utworami, pozwalając słuchaczowi pozbyć się pojęcia "twórców", i pozwolić mu się wchłonąć we wspaniałe, "pokręcone" dźwięki, które składają się na tę suitę "wymiarowych ludzi". –A.Kiepuszewski