Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Szedłem dziś wzdłuż służewieckiej ściany ze świeżo udostępnionym The Water[s] na słuchawkach i po raz pierwszy w tym roku, nie licząc Beautiful Pimp 2 czułem się ''na rapie”. Wkurwił mnie DJ Mustard na producenckiej, bo przecież YG był bardzo w porządku, podobali się Lil Herb i Vince Staples, czekam na Żyta, ale Mick Jenkins to jest dopiero ziomek. Dopracowany i przemyślany od A do Z – dysponujący wciągająca barwą, złożonymi tekstami, genialnymi, płynącymi (co) bitami od najlepszych świeżych producentów (Kirk Knight, DJ Dahi, Statik Selektah i rewelacyjne trio OnGaud) i świetnymi klipami i grafikami. Jeśli komuś podobał się zeszłoroczny Vic Mensa, a nie bardzo akceptuje jego flirty z muzyką do sklepów z trampkami, to ma kolejnego dużego reprezentanta Chicago do sprawdzenia. Jak najbardziej listowy mixtape, raper ze świetnymi widokami na przyszłość. –Ł.Łachecki