Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Imię i nazwisko jakby węgierskie, ale Kornél Kovács to DJ i producent pochodzący ze Szwecji. Pierwszy raz usłyszałem o nim za sprawą świetnego, przypominającego deep-house'owe wyprawy Vynehalla, tracka "Szikra" (na płycie pojawia się tylko krótkie intro z delikatnym nawiązaniem), a od tego momentu minęły dwa lata, które Kovács spędził na przyrządzaniu The Bells. Jest tu coś z zapętlonego, gruwiastego french touchu Le Knight Club ("BB" i "Gex"), pojawiają się lekko footworkowe igraszki ze szklistą melodyką Pantha Du Prince ("Dollar Club"), są nawet jakieś big beatowe reminiscencje Fatboy Slima ("Dance... While The Record Spins" to niemal kawałek wyjęty z Better Living Through Chemistry po mocnej, uwspółcześniającej renowacji), refleksyjny deep house w szorstkiej, outsiderskiej panierce ("Szív Utca") i dość jednoznaczne odnośniki do charakterystycznego flow krajana Axela Willnera (tytułowy trochę kojarzy mi się z "Silent" z debiutu, a "Urszusz" ze spokojniejszym closerem z jakiejś dalszej płyty). Może to nie jest oszałamiający zestaw, ale kilka tych jamów naprawdę szanuję. No i super kieł. −T.Skowyra