Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Problem z norweską artystką polega na tym, że jej prowokującemu wokalnemu performence'owi nie wtóruje zwykle równie angażująca warstwa muzyczna. Jenny przynajmniej od trzech długograjów utrzymuje stały poziom swojej poezji zaangażowanej, ale jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te teksty sprawdziły by się lepiej na papierze (a Hval ma przecież na koncie próby literackie), niż w towarzystwie średniej jakości akompaniamentów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na spory progres, który Norweżka notuje mniej więcej od Innocence Is Kinky. Jej koncert dyszeń jest o wiele bardziej treściwy w dopracowanym, krótkim "In The Red", niż w dziesięciominutowym closerze Apocalypse, Girl, "Conceptual Romance" rozpływa się w refrenowych harmoniach, a w przedostatnim "Secret Touch" Hval na tle motoryczno-synthowego bitu, ujmuje wokalną interpretacją. To niestety wciąż za mało, żeby porcysowy kciuk uniósł się trochę wyżej. –S.Kuczok