Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.

To już się robi nudne. James Ferraro znów trafia w dziesiątkę. Tym razem Święty Jakub od proto-vaporwave wypuszcza EP-kę, łączącą typowe dla niego monolityczne brzmienie z odrobiną chaotycznej nonszalancji, wprowadzającą tu i ówdzie lopatinowski zgiełk. Do syntetycznych, pseudomediewistycznych symfonii wkrada się industrialna kanciastość, zostawiająca rysy na bezdyskusyjnie zjawiskowych kompozycjach. Symulowana epickość kreuje groteskową karykaturę muzyki poważnej, demonstrującą światopogląd zgwałcony przez etos Web 2.0. Cybergotycka penetracja internetowego śmietnika bierze pod lupę tradycjonalizm, poszatkowany memowym postmodernizmem. Prowadzona przez autora narracyjna pulpa przemawia do odbiorcy jego własnym, karykaturalnym językiem, próbując przeniknąć przez barierę zbudowaną na fundamentach fenomenu social media. Four Pieces For Murai żąda wyłowienia realnych emocji z odmętów wirtualnej rzeczywistości. Tak właśnie brzmi dźwiękowe podsumowanie tych wszystkich godzin spędzonych na palcowaniu iPhone’a, zawsze zakończonych piekłem zapętlonego YouTube’a. Nie wiem, czy powinniśmy wyobrażać sobie szczęśliwego Syzyfa, ale wybór innej opcji nie wchodzi w rachubę już od kilku dobrych lat. –Ł.Krajnik