Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Przejście z 100% Silk do labelu Matthew Deara oraz wożenie się po niemieckich klubach zaowocowały zdecydowanym przesunięciem się muzyki Fort Romeau w bardziej mroczne klimaty. Stąd też Insides porusza się w surowej stylistyce progresywnego house’u, przeciwstawnej do bardzo cielesnego charakteru debiutu. Zahaczające o generyczność, lecz pomimo to bardzo szykowne, szkieletowe beaty, dopełniane ciepłym samplem kobiecego wokalu, ustępują na drugim albumie skrzętnie projektowanym, spirytualistycznym wycieczkom. Insides jest bardzo pewnym siebie i świeżym hołdem dla m.in. muzyki kosmische czy klasyków katarktycznego house’u jak Orbital i Underworld. Momentami zahacza o microhouse (“Cloche”) czy przedostatniego Lone’a. Modne obecnie granie. Osobiście tęsknię za zmysłowym obliczem Fort Romeau, jednak gdy Mike Greene serwuje takie kinetyczne bomby jak “Insides” czy “Lately”, w których niepokojąco dobrze stapia i roztapia plumkające i chroboczące na analogowych synthach faktury dźwięków, nie będę się oszukiwać, że nie jest to, jak mawiają Brytyjczycy, moja filiżanka herbaty. –I.Czekirda