Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.

Rogério Brandão to jeden z czołowych przedstawicieli kuduro, a więc specyficznej odmiany "tanecznej elektroniki", opartej na afrykanizującym feelingu (kolebką tego podgatunku jest Angola), połamanej rytmice i swoistej transowości. Na razie na koncie lizbończyka same EP-ki, ale każda kolejna jest krokiem dalej w kierunku czegoś większego. Bo Crânio to dość angażujący zestaw sześciu tracków, w których pokieraszowane strzępki dance'owych faktur mieszają się w kotle z plemiennymi przyprawami i footworkowymi dodatkami. Właściwie już od otwierającej całość, zaopatrzonej w pulsujący synth i wokalny skrawek "Sinistro" zaczyna się cały seans, który kończy się na wywołującej juke'owe duchy "Karmie" (a najmocniej przyciągnął mnie do siebie nieznający sprzeciwu, bezduszny mechanizm "Waaba-Jah"). Zalecam bezzwłoczną asymilację z tą rozbujaną, iberyjską imprezą. –T.Skowyra