Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Pochodząca z Kyoto artystka to kolejne potwierdzenie programowej linii Cascine. Japonka proponuje skąpany w sennej aurze, muśnięty elektronicznym pędzelkiem i uwodzicielskim głosem, urodziwy pop. Dzięki temu pasuje do zadomowionych już w katalogu labelu Youmi Zoumy czy Eriki Spring, a jednocześnie wprowadza nowe tropy do żeńskiego indie-popu Cascine. I tak opener "Tie" lśni niczym opiłki kryształków pozostawione na plaży, "Shadow" zachęca eterycznym groove'em do wstania od komputera i pobujania się, po czym korzysta z posiłków digi-glitchu. W "Daze" słychać z kolei tęczowy post-dubstep bez wytchnienia, a całość kończy chyba najbardziej stonowany, płynący na ambientowym tle "We Can't Stop". Bardzo przyjemna rzecz, zapowiadająca całkiem ciekawe rzeczy, bo nie ukrywam, że Night Lines to jednak trochę za mało, żeby powalić. Choć oczywiście polecam z czystym sercem ten mały zbiór piosenek. –T.Skowyra