Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Z dwóch wcieleń Australijczyków z Cut Copy zdecydowanie wolę to, w którym dbałość o walory samych kompozycji mniej więcej równała się z ambicjami parkietowymi utworów, niż to, w którym panowie starali się jedynie wykręcić jak najlepszy groove i nieświadomie parodiowali Talking Heads. Na Haiku From Zero zdecydowana większość tracków frontalnie atakuje nas sekcją rytmiczną, dopiero w następnej kolejności dopuszczając pozostałe komponenty, więc mój pierwszy kontakt z tym wydawnictwem, delikatnie mówiąc, nie był zbyt udany. Po kolejnych odsłuchach stwierdzam, że "Counting Down" i "Airborne" (oba kojarzą mi się na przemian z funkową dyskoteką Jamiro i udanymi samplowymi zabiegami naszych krajanów z Fair Weather Friends) to godne zapętlania perełki. Reszta jakoś szczególnie mi nie przeszkadza, no może poza dance-punkowym, najbardziej topornym w zestawie "Memories We Share", a więc sytuacja, wypisz wymaluj, na kciuk w bok. –S.Kuczok