Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Shoegaze'owy zespół z Chile, debiutujący bardzo obiecującym materiałem, utrzymanym w dość klasycznej konwencji. Powykrzywiane, kwaśne riffy w ciekawy sposób korelują z surowymi, post-punkowymi strukturami rytmicznymi; ładne, eteryczne melodie dryfują pomiędzy słodyczą Cocteau Twins z czasów Heaven or Las Vegas i gotycyzmem tego samego zespołu z okolic Garlands. Chociaż miejscami jest to granie bardzo "przez kalkę", to cechą odróżniającą Coloresantos od wielu innych wykonawców bawiących się w shoegaze w dzisiejszych czasach, jest godna pochwały dbałość o kompozycje, skutkująca niezaprzeczalną przebojowością tego materiału. Piosenki są ważniejsze od "klimaciku" i nie odnoszę wrażenia, żeby ktoś, kto nie ma zbyt wiele do powiedzenia, chował się za toną efektów i próbował mnie zahipnotyzować samym brzmieniem. Ten materiał sprawdziłby się także w surowszej odsłonie i dlatego polecam posłuchać Tercer Paisaje, jeśli macie ochotę na shoegaze w 2017 roku. Ja, w każdym razie, na takie granie zawsze mam ochotę. –P.Gołąb