Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Sprawa jest poważniejsza, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jak się okazało, ten krótki mikstejp raczej nie jest zbiorem odrzutów pozostałych po współpracy z Björk nad jej nowym, przedwcześnie wyciekłym albumem. Owe szkice zostały wykorzystane do jakiegoś poronionego pokazu mody projektantów z Hood By Air (z którymi to Arca był już związany wcześniej). Swoją drogą, ta kooperacja dobrze koresponduje z jego lekko niedorzecznymi wywodami na temat seksualności. Jednak mniejsza o to, bo to, co nas interesuje, to ten zlepek pierdów, który mimo jego przeznaczenia zostanie jednak raczej zapamiętany przez ludzi jako plik na Soundcloudzie. Dzięki krótszej i luźniejszej formie Sheep znacznie bliżej do pozostałych po Yeezusie odpadów w postaci &&&&& aniżeli do zeszłorocznego Xen. Jedni się cieszą powrotem do bardziej przypałowych eksperymentów, inni narzekają na kolejne wydawnictwo niezorientowane bardziej bitowo-rapowo (jak obydwa Stretche dla UNO NYC). Ale warto jednak zauważyć, że jeszcze nigdy Arca nie był tak niebezpiecznie blisko cieszącego się obecnie dużą popularnością industrialnego techno.
Ciężko powiedzieć, czy to chwilowa zmiana kursu, efekt konieczności dostosowania muzyki do pokazu, czy może jednak kierunek, w jakim ten kolo zmierza. Charakterystyczne, maksymalnie intrygujące brzmienie, wykrzywianie rzeczywistości, osobliwa wrażliwość – to wszystko zostało po staremu, brakuje może jedynie klawiszowych, minimalistycznych wprawek, które pojawiły się na ubiegłorocznym debiucie. Nie ma jednak chyba sensu rozwodzić się nad pojedynczymi trackami (w ogóle podzielenie tego tworu na kawałki to niezłe wyzwanie) i wydaje mi się, że próba opisywania takiej muzyki skończyłaby się na tworzeniu rebusów w suahili, dlatego pozwolę sobie spasować. W dalszym ciągu jest to przejebany kolaż potłuczonych bitów, powykrzywianych sampli z przeróżnych źródeł, ambientu i testu nowych wtyczek VST. Ogólnie to "chuj nie funk", a jak ktoś lubi te klimaty, to polecam. Tak się składa, że ja lubię, chociaż te chóralne sample uważam za jego najgorszy pomysł po umieszczeniu Snoopa na poprzednim mikstejpie.
Warto trzymać kciuki i liczyć, że Arca jeszcze przyłoży swoje wenezuelskie dłonie do czegoś ciekawego, a nie popłynie, tworząc coraz bardziej nieprzystające do rzeczywistości szwindle. Obserwujmy sobie rozwój akcji w spokoju, a jak dobrze pójdzie, to w 2020 i w Polsce spotkamy skejtów w pończochach. –A.Barszczak