Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Wszyscy zachłysnęliśmy się świeżością propozycji Gangu Albanii. Tłuste, imprezowe biciwa, klejące, hipnotyzujące refreny i wstrząsające miejscami klipy za 30 koła euro. "Trzech kowboi z workiem siana" i ich bezpruderyjny hedonizm, jakiego brakowało w polskiej rapgrze, podany z wielu perspektyw. Niestety na etapie ich wypadu do kasyna przyszedł moment zmęczenia materiału. Czerstwawe nawijki przeszkadzają jak nigdy wcześniej, refren lekko niedomaga, i nawet wstrząsająca obecność Jana Nowickiego na teledysku niekoniecznie poprawia sytuację. To w dalszym ciągu grywalny joint, ale gdzie tam temu do miłościwie nam panującego "Kokainowego Barona". –W.Chełmecki
"This song is already so hot, I’m actually just glad that you let me rap on that, bitch" – mówi pod koniec "Heaven Only Knows" Chance The Rapper. Trudno mu się dziwić, bo piosenka zapowiadająca mixtape .Wav Theory, który ukaże się pod koniec kwietnia, należy do najlepszych rzeczy jakie słyszałem w tym roku. Szczególnie zachwyca spójność kawałka i płynność z jaką przechodzi od słonecznego, leniwie bujającego podkładu przypominającego Acid Rap do frenetycznych szaleństw będących znakiem rozpoznawczym producenta wałka Pedera Losnegårda, który znany jest przede wszystkim jako Lido. Rozpędzająca się maszyna zabiera za sobą soulowe zaśpiewy Eryn Allen Kane cytujące "Heaven" Johna Legenda, by osiągnąć niepozwalającą odetchnąć prędkość wywołującą emocje, którymi trudno się nasycić. Trzeci z tegorocznych strzałów Towkio (tu i tu można posłuchać poprzednich) trafia jak na razie najbliżej celu, ale wszystkie wskazują na to, że już niedługo będziemy mieli szansę poznać jedno z najlepszych hip-hopowych wydawnictw 2015 roku. –P.Ejsmont
Bardzo prawdopodobne, że Carly Rae Jepsen już nigdy nie przebije sukcesu "Call Me Maybe". Nie stanie się to na pewno singlem pokroju "All That", który pomimo, że prezentuje się bardzo solidnie to z oczywistych względów nie posiada takich walorów jak słynny poprzednik. Może to i dobrze, bo zamiast na nieudolnych próbach powielania schematów "Call Me Maybe" Carly powinna skupić się właśnie na czymś stylistycznie odmiennym. "All That" całkiem sprawnie realizuje ten postulat będąc poprawną pościelówą z kilkoma fajnymi momentami (na czele ze spoko mostkiem gdzieś na wysokości 2:30). Szkoda tylko, że całość jest bardzo zachowawcza i w ogólnym rozrachunku trochę wieje nudą. –M.Lewandowski
"Let It Happen" był trafieniem w punkt, bo oprócz poszerzenia palety muzycznych środków jaką kwintet z Perth do tej pory stosował, charakteryzował się wyjątkową materiałową solidnością (już otwierający synthowy temacik miażdżył). Poprzeczka została podniesiona na tyle wysoko, że na tym tle "Cause I'm A Man" lekko rozczarowuje. Do ziewania jeszcze daleko, bo mamy tutaj naprawdę zajebiste czilujące zwrotki, które podobają mi się znacznie bardziej niż ten charakterystyczny, bardzo tameimpalowy refren (który to spokojnie mógłby trafić na Lonerism). Trochę wychodzi, że kręcę nosem, ale to wciąż bardzo dobre granie, któremu (może poza lekką nutką powtarzalności) niewiele mogę zarzucić, więc łapka w górę zdecydowanie się im należy. –M. Lewandowski
Gdzieś przeczytałem, że nowy kawałek The National to małe nowofalowe arcydziełko. Jeśli w tym momencie zaczęliście coś podejrzewać i szykować zgryźliwe uśmieszki do ataku, to całkiem słusznie, bo w praktyce dostajemy wymęczone, folkowo rozmemłane nu-indie z praktycznie nieistniejącym refrenem i niezgrabnie podrygującym rytmem, który tylko chciałby być chwytliwy. Tym razem zespól wspomaga Sharon Van Etten, choć niespecjalnie ma to na cokolwiek wpływ i przez cały kawałek właściwie nic się nie dzieje. Najnudniejszy zespół świata? Nie no, są jeszcze White Lies i Editors. –W.Chełmecki
Takie kolabo już na papierze rozmiękcza kolana wszystkich patrzących naprzód melomanów. Wspólna, koncepcyjnie obracająca się po temacie zwariowanej prędkości życia EP-ka obu panów ma ukazać się na dniach pod kuratelą Pelican Fly, a tymczasem mamy tu drugi po krętym jak droga na Passo dello Stelvio "Rush Hour" singiel ją promujący. Tym razem norwesko-francuski team wziął sobie za zadanie wskrzeszenie ducha 2stepu i robi to w sposób spektakularny, przeplatając pozornie prostą konstrukcję takimi pozostawiającymi wielki pytajnik nad głową, rozchybotanymi breakami, jak ten na wysokości 3:17. Na EP-ce ma być również utwór zatytułowany "Hyperspeed". Strach się bać. –W.Chełmecki
Niestety, ale czas, w którym singiel "Me And Giuliani Down By The School Yard" rządził (znaczy cały czas rządzi, tylko sęk w tym, że świat idzie do przodu) już dawno się skończył. Ale jak widać Wykrzykniki chyba wciąż się w tym nie połapały, bo dalej sunął nie tylko dance-punkowe płyty, w końcu Thr!!!er wydali w 2013 roku, ale i kolejne single. "All U Writers", to w sumie taki doczepek do tego ostatniego longplaya, który był kompletnie wtórny i nie wnosił tak bardzo NIC do CZEGOKOLWIEK (chociaż miał kilka niezłych momentów), że aż strach. Także nie wiem − jeśli kogoś jeszcze jara wyeksploatowany schemat: podcięte wokale, funkujące gitary i sprężyste basy wplecione w taneczny puls, to okej, niech słucha nowego singla !!!. A jeśli kogoś nie jara, to nawet jeszcze lepiej. −T.Skowyra
Po co Jamie xx nagrywa solo, skoro ten singiel brzmi jak The xx z samplami mash-upu Everything But The Girl (gitka na 2:38), i tym samplem, który pojawił się w "Marijuanie" Kitty (zaśpiew na 1:01)?. To wie tylko on sam, bo zamiast być producentem na miarę Jamesa Blake'a (produkcja "Loud Places" wskazuje, że mógłby), gość bierze do kawałka wokalistkę z The xx właśnie i układa to samo, co ułożyłby i w zespole (może nawet zmiany akordów ściągnięte z jakiegoś starszego utworu − nie zdziwiłbym się). A że te ich piosenki są raczej nudnawe i "klimatyczne", to ciężko, żeby jakoś specjalnie powalały, choć jakiejś wielkiej porażki też nie ma. −T.Skowyra
Jakiś tydzień temu mój kumpel podesłał mi ten kawałek z dopiskiem, że nie rozumie tego kolesia (Douga Martscha), który ma 46 (!) lat, posiwiałą (!) brodę i brzmi tak samo jak kiedyś. I na dobrą sprawę wyczerpał temat, bo co ciekawego można powiedzieć o Built To Spill w 2015? Wiadomo - "Doug nie daje gówna, to chyba oczywiste" (parafrazując słowa pewnego rapera ) i piosenka jest jak najbardziej w porządku. Trochę nudzi, trochę rozczula przypominając o wzruszeniach, które miały miejsce przy There's Nothing Wrong With Love ale w gruncie rzeczy, teraz nie ma to dla mnie większego znaczenia i jest mi z tego powodu trochę przykro. Trochę. –A.Barszczak
Spoko są takie dziewczyny. Shura, czyli Aleksandra Denton, od miesięcy jest aktywna w moim ajpodzie poprzez satynowe r&b o tytule ”Touch”. Dzisiaj wskakuje do niego podobny w klimacie “2shy”. Może nie jest to zniuansowane i seksowne jak inc., może bardziej wyczuwalny jest tu pierwiastek pierwszych podrygów Jessie Ware, ale jest to komfortowe, niewyniosłe, bliskie mi granie. No i ta Brytyjka o rosyjskich korzeniach ma w sobie dresiarstwo, które wyraźnie kontruje wizerunek diwy, charakterystyczny dla Ware. Liczę na wartą odnotowania EP-kę, choć coś mi mówi, że na dłuższym dystansie zabraknie iskry bożej. –M.Hantke