
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
”Była symbolem seksu lat 80. Jak zmieniła się przez lata?" – ileż razy ten nudny lead pojawiał się na różnych portalach. Choć jak widać wciąż przyciąga czytelników, bo faktycznie w naszym kraju (i nie tylko w naszym), Samantha Fox była uznawana za prawdziwą SEKSBOMBĘ. Ale młodość szybko przemija i w tę niedzielę (15 kwietnia) autorka przeboju "Touch Me" skończy... Jeśli jesteście ciekawi, to sprawdźcie sami. Ale czemu służy cała ta pisanina? Otóż Samantha wypuściła niedawno nowy singiel, za produkcję którego odpowiedzialny jest mastermind rozwiązanego już projektu Sally Shapiro, a więc Johan Agebjörn. Trzeba przyznać, że Brytyjka to wokalistka diametralnie inna od skrytej w sobie, nieśmiałej Sally, ale liczyłem na co najmniej świetny numer. Niestety, w "Hot Boy" wyczuwam zaledwie poprawne opracowanie przebojowego italo-disco i poza słowem "fajne", nie jestem w stanie znaleźć innego wartościującego określenia. Ale za to w ramach ciekawostki ten nowy numer sprawdza się bardzo dobrze. –T.Skowyra
Z cyklu: tego nie znajdziesz na Spotify. Tym razem do serii Adult Swim dołącza kanadyjski producent Jacques Greene, który prezentuje swoje bardziej intymne, wyrafinowane oblicze. Właściwie od delikatnego wtargnięcia wokalu w rejestr, "Nordschleife" przypomina mi o płynnym, synestezyjnym mikro-świecie wyczarowanym przez Four Teta na There Is Love In You. Greene przerabia jednak tę gładką i zwiewną, hebdenowską siateczkę za pomocą jungle'owego łańcuszka, choć dokładnie wie, kiedy się zatrzymać (piękna sprawa od 2:35). Ciekawe, czy Jacques pozostanie w takim anturażu przy kreśleniu struktury swojego kolejnego, następującego po Feel Infinite, długogrającego dzieła? Nie ukrywam, że byłoby mi to bardzo na rękę. –T.Skowyra
Ja robię ot tak, to co inni robią tylko w snach... A co, jeśli wam powiem, że "Ot Tak", numer promujący czwartą część kompilacji Heartbreaks & Promises, to moja ulubiona tegoroczna piosenka Rosalie. (włączając produkowany przez Chloe "Holding Back", który choć "spoko", to na dłuższą metę jakoś mnie nie powala)? Niejaki Tort upichcił świeżutki, nu-disco bit, na którym swoje linie wokalne położyła właścicielka jednego z najbardziej zmysłowych kobiecych głosów we współczesnym polskim popie. Efekt? Wymuskany track do bezwzględnego ripitu i krajowy pop z prawdziwego zdarzenia. Innymi słowy Rosalie. daje nam w prezencie słodziutką r&b-truskawkę na synthowym torcie, którą jak na razie nie mogę się nasycić. –T.Skowyra
Warszawskie art-rockowe trio DIDI to jeszcze żadni tam wielcy gracze – na swoim koncie mają jak dotąd trzy single i garstkę wtajemniczonych fanów. Te statystyki mogą jednak w najbliższym czasie poszybować w górę, bo po pierwsze członkowie zespołu przebąkują coś o EP-ce i płycie, a po drugie – droga, którą na tym krótkim, trzyutworowym odcinku pokonali, może z pewnością pomóc w zawłaszczeniu publiki z rozległych stylistycznie rejonów. Od pierwszych prób kojarzących się z bardziej rozgarniętymi The Kills, DIDI poszukując i poszerzając paletę zagrywek, zawędrowali na "Opium" gdzieś w pobliże gotycko-plemiennych rejonów spod znaku Dead Can Dance, którym, przez wzgląd na skromne i w skromny sposób traktowane instrumentarium przyświeca nieśmiało duch Young Marble Giants. Kierunek jest ciekawy, inspiracje, na które powołują się sami muzycy (Ariel Pink, Joy Division czy Talk Talk) jeszcze nie do końca słyszalne, ale zacne, więc internetowy kciuk kieruję w górę, a własne trzymam mocno za rozwój tego projektu. –S.Kuczok
Gdy raz za razem tłuczemy Wam tu o znaczeniu songwritingu, myślami jesteśmy przy takich właśnie utworach: otóż tak słodkim akordziątkom jak tu nigdy nie odmówimy propsów, tak samo jak prince’owsko-pinkowskim naleciałościom, którymi "Hold On (I Was Wrong)" wypełnione jest po same krystalicznie gładkie brzegi. Do tego dochodzi zmechanizowany rytm, blichtr lekko psychodelicznej (think Tame Impala) produkcji oraz maślany, soft-rockowy koloryt i voilà, mamy kandydata do najzacniejszych porcyscore’owych playlist. Kumpel mówi, że wczesna Nite Jewel gra Talking Heads. Nie do końca się zgadzam, ale zostawiam pod rozwagę. –W.Chełmecki
Trochę żałuję, że napór popowych modernistów znacząco osłabł w ostatnim czasie. Dlatego z radością witam w naszych skromnych, porcysowych progach pochodzącą z Cardiff Hanę. "HEY IT'S ME UR FAV SPACE GIRL ;)" – takie hasełko widnieje na jej SoundCloudowym profilu, a akcja "Pretty Enough" rozgrywa się w post-PC-Musicowym krajobrazie, w którym kosmiczne, kubistyczne bryły bitów stapiają się z wirtualną słodyczą. Może nie jest to nowy poziom chwytliwości, ale siła rażenia tej nutki trochę onieśmiela. RIYL: Lido, Hannah Diamond, KNOWER, LIZ, Maxo, Wave Racer, Kingdom, Max Tundra, Sophie. Dodajmy do tego pewnie miejsce na liście Carpigiani i wszystko jasne. –T.Skowyra
W krainie bez treści i smaku to nadal polski rap jest królem. Serio, chłopaki, 2018 rok – na wersy o złocie i Midasie, ogniu i Prometeuszu czy składaniu i Bionicle można przymknąć ucho co najwyżej na bitwie freestyle'owej. Zatrudnijcie mojego znajomego w roli ghostwritera (napisał, że ma z tego bekę jak Diogenes), skorzystajcie z pomocy redaktor Kiszki, żeby parą paronomazji poratowała. I nawet symptomatyczne, że płyta ukaże się 13.04 pod tytułem Soma 0,5 MG, bo przecież "soma jest nieważna jako czysta fizyka", jak nawinął poeta. Mężczyźni są piękni, wytatuowani i bystrzy, a ja rzuciłem tylko kilka wersów o niczym, bo może jestem tym zwykłym typem, który odbija się w złotym zębie Kuby Grabowskiego, może "jestem jak jebany Juventus w Lidze Mistrzów", a może to tylko dobry gust. Ale podejdzmy do tego z otwartą głową jak Zeus i poszukajmy pozytywów: fajna okładka, kochani – P.Wycisło
Zaczyna się nieźle – od dziecięcego gaworzenia – co pozwala łudzić się przez chwilkę, że Kękę wreszcie ustąpił miejsca zdolniejszym. Jakby na potwierdzenie moich przypuszczeń znany vloger Yurkosky skomentował ten teledysk na youtube w następujący sposób: "Za 30 lat młody łzy w oczach przy tym klipie". Cóż, jak rzadko kiedy może mieć rację, bo też by mi było smutno, gdybym ledwo mówił, a i tak rapował lepiej od swojego starego. Niby trochę cieszy, że po latach spędzonych na składaniu hołdu archaicznym pseudowartościom (jak rasa, krew, szerokie spodnie i bardzo przykra muzyka) Kękę zrozumiał, co jest najważniejsze w życiu, ale efekt, delikatnie mówiąc, nie zachwyca. Więc na koniec tak jak sympatyczny radomianin skorzystajmy z metody twórczej młodego Janka Siary, by opisać "Awdgb" – włączcie tę piosenkę, zamknijcie oczy i spróbujcie wystukać na klawiaturze losowe ciągi liter. Phgjr, dklhj, jprdl. O, udało się. –P.Wycisło
Chyba najwyższy czas zapomnieć o smętach z Bloom i docenić to, co ostatnio dzieje się w ekipie z Baltimore. W tle wciąż gdzieś tli się przygaszona, nu-indie balladowość, ale "Dive" prezentuje ten koncept w znacznie ciekawszej formie. O ile "Lemon Glow" badało możliwości nowoczesnej psychodelii spod znaku Tame Impala, to jeśli miałbym jakoś sklasyfikować "Dive", w pierwszej kolejności, trochę prowokacyjnie, wspomniałbym o Spaceman 3 w wersji synthowej i oczywiście o Broadcast. Czyli, jak słychać i widać, wspólnym mianownikiem jest nawiązanie do dream-popu, który przez swoją skromną konstrukcję wywołuje skojarzenia z surową, ale wciąż subtelną i dyskretną psychodelią. Cóż, nie myślałem, że to kiedyś napiszę w kontekście Beach House, ale umieram z ciekawości, jak zaprezentuje się 7 zapowiadane na 11 maja. –J.Bugdol
Muszę przyznać, że bardzo ucieszyła mnie wiadomość o powrocie Sade. Owszem, chłodna analiza, wspomnienie nienajlepszego Soldier Of Love, brak Matthewmana i świadomość, że to zespół, który od jakichś 20 lat nie nagrał nic więcej ponad "solidny chleb razowy", nakazywałyby dużą dozę sceptycyzmu. W głowie tliły mi się jednak różne smooth-jazzowe fantazje o kreatywnym nawiązaniu do przeszłości bez silenia się na geriatryczne odwzorowywanie współczesności. Nie da się? To przypomnijcie sobie zaskoczenie, jakim było Two Against Nature w roku 2000.
Cóż, ostatecznie zawód (ogromny) był do przewidzenia. "Flower Of The Universe" to nic innego, jak mierna kopia wszystkich akustyczno-balladowych wątków w twórczości Adu. Nie rozumiem, dlaczego zespół mający tak rozległe harmoniczne horyzonty, zdecydował się na powielanie pomysłów z "Haunt Me", czy gorzej – "Long Hard Road". Tak czy siak, hajs od Disneya będzie się zgadzał. Jedynym pocieszeniem może być to, że głos Sade pozostaje tak samo chłodny, jak kiedyś. –J.Bugdol
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.