Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Migosi KUJĄ ŻELAZO PÓKI GORĄCE, więc jeszcze w tym roku zapowiedzieli follow-up i równocześnie drugą część brawurowego instant klasyka Culture. "MotorSport", pierwszy oficjalny singiel promujący płytę, dość jasno daje do zrozumienia, że Culture 2 nie będzie żadną stylistyczną rewolucją czy zmianą, a raczej "logiczną kontynuacją" kursu obranego na poprzednim LP. Czyli "more of the same", a to akurat całkowicie mi pasuje. Nagrany wspólnie z Cardi B ("trapowa Selena" i wschodzącą gwiazda sceny, z którą Offset zaręczył się niedawno podczas koncertu, zakończyła swój performance przywołaniem "Gasoliny") i Nicki Minaj (która swoją nawijką trochę odskoczyła gospodarzom i Cardi – zwłaszcza pod koniec, gdy jest rozpędzona jak bolid Formuły 1) track to typowy dla Migosów strumień vocal-hooków i festiwal giętkiego rapu płynący po cykającym bicie, który wyszedł spod konsolety Murda Beatza. Pozostaje tylko utrzymać formę, unikać wypełniaczy i znowu przywitamy się z kolejnym LP tria na liście roku. –T.Skowyra
Clairo to mieszkająca w Bostonie dziewiętnastolatka, która lubi od czasu do czasu nagrywać malutkie lo-fi popowe jamy (automat perkusyjny i klawisze w prostym programie do produkcji muzyki), które potem wrzuca na swojego SoundClouda. I pewnie mało kto dowiedziałby się o tej małolacie, gdyby nie "Pretty Girl" – piosenka, do której Clairo zrobiła "teledysk" w stylu karaoke, stała się jej pierwszym hitem (w końcu prawie 3 miliony odsłon to ładna liczba). Podejrzewam, że pokochano ją za niewinność i naturalność, która wręcz emanuje od dziewczyny. Ale ja pragnę na moment zatrzymać się przy samym kawałku: słodkie klawisze i bit maszyna w połączeniu z kiepskim soundem przywodzi na myśl Ariela Pinka i jego kolesi, ale Clairo ma też całkiem niezłe wyczucie melodii, więc nie zdziwcie się, jak po przesłuchaniu jej singla cały czas będziecie nucić refren i śpiewać w myślach: "I could be a pretty girl / I'll wear a skirt for you". Mnie już dawno to dopadło. –T.Skowyra
"Pro-queer", a nawet "aggressively homosexual" – tak Casey Spooner krystalizuje ideę nowego albumu Fischerspoonera, Sir, którego premiera w lutym 2018 r. I jakkolwiek określenia te mogą wydawać się trywialnymi lub wyciągniętymi z kapelusza, to jednak muzyczny przedsmak nowego materiału w postaci "Have Fun Tonight", który pojawił się w czerwcu, a szczególnie "Togetherness" teraz, pozwalają mieć nadzieję na muzycznie właściwy kierunek obrany przez Fischera i Spoonera. Producencki udział Michaela Stipe'a (R.E.M.) w projekcie, jak i BOOTSa (Beyonce, Run The Jewels) ma niebagatelne znaczenie, co słychać na "Togetherness", który zaraża nieskrywaną zmysłowością głosu samego Spoonera, ale przede wszystkim anielskimi chórkami Caroline Polachek, co czyni tę ich przeplatankę niezwykle efektownym połączeniem. Sączy się to wszystko w stonowanej atmosferze pulsującego bitu, przetkane nagłymi erupcjami głosu ex-wokalistki Chairlift, no i – jakże rozkosznym – mostkiem. Werdykt może być tylko jeden. –K.Łaciak
Bardzo podoba mi się, że z każdym kolejnym numerem/wydawnictwem duet XXANAXX notuje progres. W tej chwili chyba nie znajdę w kraju równie dobrego dance-popu skrzyżowanego z r&b w tak aktualnej, świetnie wyprodukowanej oprawie. W najnowszym "Mniej" znajdziemy lekkość, klarowność i przebojowość, a przecież jest jeszcze zmysłowy wokal Klaudii, bez którego po prostu nie ma XXANAXXU. Jedyne, co niespecjalnie mnie przekonuje, to wstawka Rasa: ani niczego fajnego tu nie wniosła, ani ta zwrotka ciekawa, więc jak dla mnie można by z niej spokojnie zrezygnować. Ale poza tym bez zastanowienia wrzucam kawałek na swoja playlistę i czekam na więcej. –T.Skowyra
No i co tam u Was, dalej robota w korporacji i karta z debetem? Bo taka Hewra na przykład sra na majestat i se powoli, pomoli śpiewa pieśni (figaro figaro figaro), ale Ty i tak powiesz że HEWRE OBRZUCAJĄ FLACHAMI OD HARNASIA I WYĆPANĄ WYNOSZĄ Z WŁASNEGO KONCERTU JAK JAKIEŚ PŁOTKI HEHE, PEWNO SKOŃCZĄ JAK GAZZA MENELE JEDNE. Pierwszy wąs polskiej rapgry lata se z kolegami po mieście, robi triki i pokazuje co się w tym porcyscore robibi. W "Pomoli" każda zwrotka jest legendarna, a dzieło zniszczenia dopełnia laserowy drug-bicik, WSPÓŁGRAJĄCY Z WARSTWĄ LIRYCZNĄ. Ja wiem, że trochę późno zajawiamy, bo pewno u wszystkich już lata od dawna, ale się nie obrażajcie, bez odbioru. −W.Chełmecki
Nigdy nie zachwyciły mnie songwriterskie umiejętności MGMT. U nich zawsze produkcja wygrywała z kompozycją, ale kilka porządnych numerów udało im się sklecić. To było z dziesięć lat temu, a dziś, panowie nie są już w stanie wykręcić hitów, które zawładnęłyby indie dzieciakami. "Little Dark Age" to bezbarwna próba podpięcia się pod zajawkę na retro syntezatory z lat 80., po której prawie nic nie zostaje w głowie. Swoją drogą, gdybym nie znał nazwy wykonawcy, to pomyślałbym że to nowy, niespecjalnie ciekawy numer Justice. Ten posmak dark-electro czy post-punka jakoś średnio mi tu leży, ale przynajmniej refren jest "jakiś", a i te melodyjki poupychane w różnych miejscach całkiem spoko. Czyli kciuk w bok jak nic. –T.Skowyra
Po udanym "Cyber Stockholm Syndrome" Rina Sawayama poszła za ciosem i wypuściła być może jeszcze lepszą zajawkę zbliżającego się debiutanckiego albumu. "Alterlife" wali po ryju potężnym gitarowym hookiem, który na pewnym poziomie chyba musi kojarzyć się z "Only U" Ashanti. Cała kompozycja, którą wyprodukował Clarence Clarity, wprost odsyła do rzeczy, które robił w ostatnich latach Dev Hynes ("The Way" Friends np.). Jeśli to ma być dominujący kierunek na debiucie, to jestem kupiony. –K.Bartosiak
AYAYAYAYAYAY w domu, AYAYAYAYAYAY w pracy, AYAYAYAYAYAY w zasranej kolejce po pierogi-instant – i tyle w temacie. Nie wiem, czy cokolwiek mi się wkręciło w tym roku tak mocno jak to tak nosowe AYAYAYAYAYAY. W "Successful" Kamaiyah pławi się w przepychu: jest bossem na dzielni, bossem na motorówce i wreszcie bossem na przebogatym, cudownie płynnym POWER9000-bicie. Może takie kawałki nagrywałby Eis gdyby w końcu stuknął tę swoją dużą bańkę i miał trochę więcej RASTA BRODAS, hehe, AYAYAYAYAYAY. Jest jakaś heca z kolejnym mikstejpem raperki, że terminy się ciągle przesuwają, że wciąż nie wiadomo kiedy, ale pocieszenie w postaci tej słonecznej przewózki zupełnie mnie w środku jesieni przekonuje, a jeśli ten vibe to prognostyk co do poziomu Don't Ever Get It Twisted, to szykuje się kolejne świetne wydawnictwo, na które warto czekać choćby i następne pół roku.–W.Chełmecki
Eh, nie tego oczekuję od Natalii Nykiel. Po rozpalającym nadzieje "Spokoju", który dość schematycznie, ale jednak udanie, nawiązywał dialog ze współczesnym mainstreamem, "Kokosanki" wypadają blado. Spontaniczna, klawiszowa przebojowość zostaje tutaj podporządkowana agresywnemu, szorstkiemu bitowi, który na początku dość prymitywnie cały swój koncept opiera na EDM-owej linii basu, by później wpaść w zupełnie bezbarwny, bezkształtny refren. Na plus mógłbym jednak zapisać całkiem ciekawe interludium (2:07) i outro ze zmodyfikowanym wokalem, które ostatecznie ratuje cały numer. Póki co, single zapowiadające Discordię na remis. –J.Bugdol
Poznański kwartet, który debiutował 4 lata temu, potwierdza, że revival grania w stylu wczesnych Much wcale nie musi wpadać w miernotę polskiej "trójkowej alternatywy", jeśli tylko nieco więcej pomyśli się nad treścią niż nad stylizacją. "Bałtyk" to świadome, gitarowe granie z popowym zacięciem, nie tak szablonowe, jak się na pierwszy odsłuch wydaje i – co tym bardziej cieszy – nawet mostek (2:10) daje powody do ripitowania. Nie pogardziłbym całym albumem wypełnionym podobnymi strzałami, bo jak wiadomo dobry, nośny power pop/indie rock nigdy się nie starzeje. –J.Bugdol