
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Samanthę możecie znać z zespołu Friends, z którym nagrała między innymi popularne “I’m His Girl” oraz z przynależności do obozu Blood Orange. Teraz natomiast pojawiła się okazja, dzięki której możecie zakodować sobie nowe skojarzenie, a mianowicie jej solowe “1 2 3 4”. Warto ten kawałek odnotować ze względu na całkiem udane scalenie popowości wczesnej Madonny i syntetycznego chłodu Class Actress, które miejscami brzmi też jak rozwinięcie muzyki Deva Hynesa (maczał tu palce w aranżacjach) i jej zespołu (basista też się udziela) – czyli mamy dość obfitą sekcję rytmiczną, rdzawo-ejtisową paletę, ale koniec końców też niepotrzebne rozwodnienie kompozycji. Dobrze mi się tego słucha, ale gdyby nie środek numeru i ekspansja padów-chórków, które rozpuszczają to, co powinno nas tu teoretycznie kręcić, mógłby powstać bardzo konkretny popowy track. –K.Pytel
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.