Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
S01E06
W ostatnich miesiącach myślami i uszami znów dryfowałem trochę po rubieżach dokonań krautrockowych ikon. Coś wisi w powietrzu, bo wpierw w lipcu spadła smutna wiadomość o śmierci Dietera Moebiusa, a później nieoceniona oficyna Grönland zapowiedziała wydanie boxu Complete Works "supergrupy" Harmonia. Boxu ("z angielskiego baaaaks" - never forget) nad którym ś.p. Moebius pracował do końca swych dni, ogarniającego pełną dyskografię projektu: dwa albumy studyjne (Musik von Harmonia i Deluxe), dwa sety koncertowe oraz pierwotnie opublikowany w 1997 roku, sygnowany nazwą Harmonia '76 dysk zatytułowany Tracks and Traces, zbierający owoce sesji nagraniowych tria z Brianem Eno. Skład popularnej HARMOSZKI mam nadzieję fanom krautrocka znany jest równie dobrze, co skład Nirvany fanom Nirvany ("skład Smashing Pumpkins fani rocka znają na pamięć równie dobrze, co skład Nirvany" - KONIA Z RZĘDEM temu, kto zgadnie skąd to wziąłem), a więc, lejdis en dżentelmen, plis łelkam ("łelkam ewrybady" - "stara lewica" R.I.P.): zespół Cluster i 1/2 zespołu Neu! He, he he.
I tu zapodam twista, bo o ile Moebius i Roedelius warci są (doh!) obszerniejszego omówienia po polsku zarówno w ramach K/Cluster, jak i karier solowych, to ś.p. Dinger oraz Rother oczywiście również (w ramach Neu!, jak i solo Rothera + La Düsseldorf), z tym że o tych drugich zdarzyło mi się już kilka zdań machnąć, ale głównie w kontekście "świętej trójcy" longplayów - a więc nazywanego nieraz "najbardziej wyprzedzającym swój czas albumem ever" debiutu, de facto wynajdującego zjawisko "remixu" sofomora oraz eleganckiego formalnie, podzielonego na Rothersowską, apollińską stronę A i Dingerowską, dionizyjską stronę B wydawnictwa z '75. Tymczasem czwarte ogniwo oficjalnej dyskografii bandu traktuje się zwykle po macoszemu. To zarejestrowane na przełomie '85 i '86 zręby albumu, którego jednak panowie wtedy nie ukończyli. Dekadę później Klaus wydał te sesje jako Neu! 4 w akcie protestu przeciw krążącym tu i ówdzie bootlegom, a Michael zremiksował całość i dorzucił do oficjalnego boxu (tym razem pod tytułem Neu! '86) w 2010. I jasne, ostateczny efekt w żaden sposób nie dorasta do mitycznej jakości wspomnianej trylogii, ale…
…zaryzykuję, że odpowiednich okolicznościach przyrody potrafi zaintrygować, a nawet zafrapować. Niedawno podróżując nieco po Niemczech postanowiłem wrócić do mniej wyeksploatowanych artefaktów krautrocka i spotkało mnie miłe zaskoczenie. Nie kumam zarzutów wobec drugiego indeksu z Neu! '86, że pachnie jak niedorozwinięta synth-popelina, synonim "zła" ejtisowej muzyki pop, a programowany bit nie przystoi tak wybitnemu perkusiście, jak Dinger. Spoko, aczkolwiek gdybym miał ochotę na miarową surowiznę (której na '86 skądinąd sporo) a la wspaniałe zresztą strona B '75 czy Viva, to sięgnąłbym po nie. Tu natomiast z intra nieodparcie przywołującego Kid A (niemiecki hymn autorstwa Haydna brzmiący tu niczym skrzyżowanie "hymnu" kończącego "National Anthem" i minutowego hidden tracka kończącego całość) wyłania się coś, co naprawdę przeskakuje moje oczekiwania wobec tego jak powinno brzmieć Neu! w popowych realiach połowy lat 80-tych. Spore osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że z technicznego punktu widzenia Neu! w latach 80-tych… nie istniało. "To them you're only 'The Greek'". "And, of course, I'm not even Greek".
PS: Btw tak se myślę, że słuchanie Heroes w Berlinie jest trochę jak słuchanie 70s-owych produkcji Morodera w Monachium albo słuchanie Neu! w Düsseldorfie, c'nie. "Prawda czasu, prawda ekra-nu, prawda?"
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.