
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
W Vinyl Williams drzemie niesamowity potencjał. Gdyby Lionel opanował sztukę układania równego materiału, to prawdopodobnie byłby jednym z naszych najbardziej ulubionych ziomków. Weźmy najnowszy numer "Ode To Eternal", który z gracją pływa po dream-popowych chmurach pomalowanych wyraźnym basowym pędzlem. Rozmarzony refren otwierający bramy do eterycznego, shoegaze'owego-progresywnego raju brzmi jakby ułożył go i wykonał sam Jorge Elbrecht. To zarówno wada (bo brak oryginalności), ale i zaleta (bo przecież to piękne granie). I w tym akurat wypadku będzie lepiej, jak minusy nie przesłonią plusów, bo tak właściwie, jeśli na chwilę zapomnieć o otaczającym świecie, okaże się, że tych minusów tak naprawdę nie ma. I to jest cenne. –T.Skowyra
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.