
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Powracające po trzech latach z nowym krążkiem hip-hopowe bohaterki z Seattle zachwyciły mnie już w styczniu premierowym utworem "Recognition", którego kosmiczny refren mógłby z powodzeniem odnaleźć się na trackliście Until The Quiet Comes Flying Lotusa. Drugie w kolejności, tytułowe "EeartEE" nie ustępuje "Recognition" w niczym, ale jeszcze bardziej uzależnia swoim sennym vibem oraz narkotyczną produkcją godną wyjadaczy z Brainfeedera czy Stones Throw niż oficyny Sub Pop, do której przynależy duet THEESatisfaction. Dziewczyny czarują mnie tak, jak czarowały na debiutanckim AwE NaturalE, a partnerujący im Shabazz Palaces, Porter Ray oraz Erik Blood zgrywają się z nimi znakomicie, choć nie goście są tutaj najważniejsi. Prawdziwym cymesem jest znowuż refren, który swoim wyrafinowaniem i subtelnością odsyła mnie do twórczości nieodżałowanej ekipy Sa-Ra Creative Partners. Nie obraziłbym się za tak szalone i eklektyczne dziełko na kształt albumów Sa-Ra, wygrywające w cuglach ze znakomitym debiutem AwE NaturalE. Premiera krążka już w tym miesiącu, a ja zaciskam kciuki, bo warto! –J.Marczuk
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.