
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Przyznaję, że Fergie zawsze wydawała mi się najmniej irytującą osobą w tym całym głupkowatym Black Eyed Peas. "Fergalicious" i "Glamorous" były przecież całkiem fajne! Niestety, nawet na solowym debiucie nie udało się jej całkowicie uwolnić spod wpływów will.i.ama, przez co do tej pory bezwiednie kojarzę jej głos, manierę wokalną i wizerunek z totalną muzyczną i kulturową siarą. Polubienie "L.A.LOVE" nie jest zatem łatwym zadaniem, ale tym razem z odsieczą przychodzi DJ Mustard, który pod mizdrzenia Fergie o mocno ambiwalentnym charakterze serwuje gorący miks wszystkiego, czego moglibyście się spodziewać w tanecznym pop-rapie. Spoko takie ocieplanie wizerunku. -K.Michalak
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.