
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Eminem, powszechnie znany z szalonych rymów, ekscentrycznego rapowego alter ego i, swego czasu, bezkonkurencyjnego flow, niestety staje się coraz mniej znaczącą postacią w świecie hip hopu. Każdy kolejny singiel, od czasu jego ostatniego albumu, był totalnym snooze-festem, a najnowszy, "Walk On Water", rzekomo promujący zakończenie trylogii Rated R (Relapse, Recovery, i teraz... Revival?) jest jedynie gwoździem do trumny. Zamiast bitu, dostajemy ponurą partię pianina i mdłe smyczki w tle, a zamiast rapu, coś w rodzaju rymowanego monologu, który bardziej przypomina poczynania Macklemore'a niż Marshalla. Sękaty i nierówny flow jedynie irytuje, stanowiąc przeciwieństwo do wygładzonej i dopieszczonej partii wokalnej Beyoncé. Nie ma nic złego w zerwaniu ze swoim dawnym stylem, ale wypadałoby zaoferować coś równie atrakcyjnego w zamian. Kawałek ma ewidentnie charakter terapeutyczny i jest być może po prostu pretekstem dla powstania czegoś lepszego. A czy tak się stanie, powinniśmy się już niebawem przekonać. –A.Kiepuszewski
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.