Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
To bardzo ładnie ze strony Moniki Brodki, że ciągle się rozwija, poszerza horyzonty, podróżuje po świecie, głaszcze małe meksykańskie dzieci po głowach. Bardzo ładnie, że wzrusza ją to, że gdzieś na drugim końcu globu śmierć nie jest niczym przykrym (tak, odkryła Amerykę sześć wieków po Kolumbie). Ale co z tego? "Santa Muerte" to kawałek bez jakiegokolwiek wyrazu, tu nie ma totalnie na czym zawiesić ucha. W "Horses" był jeszcze jakiś refren, który jednak zapadał w pamięć. Plumkająca, balladkowa gitara, stopa w rytmie latino, pomieszanie z poplątaniem. I teraz już nie ma najmniejszych wątpliwości, że na Clashes nie będzie niczego poza logami zachwyconych patronów medialnych. –A.Kania
MaRina to bardzo sympatyczna dziewczyna, która pokazała się z całkiem dobrej strony na longplayu Hard Beat, gdzie znalazł się nieźle skrojony electro-pop. Dlatego kolejny krok ze strony narzeczonej Wojtka Szczęsnego należało wręcz sprawdzić. Tymczasem (jeszcze, ale już niedługo) panna Łuczenko zmienia producentów i uderza z singlem "On My Way", na którym prezentuje zupełnie zachowawczy i przedawniony pop z lekko arabskim posmakiem. Zakładam, że miał to być zwykły skok na listy przebojów i youtube'owe liczniki, bo patrząc na kawałek od strony artystycznej nie można doszukać się w nim zbyt wiele dobrego – ani refren nie wzbudza większych emocji, ani zwrotki nie mają w sobie nic wyrazistego i interesującego. Ciekawe, jak to się dalej potoczy, ale jeśli MaRina będzie kontynuować obrany tor, to raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie. –T.Skowyra
Kolumbijska pop gwiazdka chyba ma ochotę na wejście do pierwszej ligi mainsteamu. Na razie ma na koncie jeden długograj i występy z Tylerem, GoldLinkiem czy Major Lazer. W najnowszym kawałku pojawiają się Steve Lacy z The Internet w refrenie oraz rapowy boss Vince Staples, który dorzucił bardzo lajtowe jak na siebie wersy. Jeśli chodzi o refren, to udało się wykręcić coś z potencjałem na przyszły, wielki hit, który być może jeszcze wszystkich nas zaleje. Aha, no i jeszcze Kali dokłada swoje ładnie brzmiącym głosikiem, a wszystko to zmierza do powiedzenia, że dziewczyna zasługuje na szacunek. No dobra, a co z podkładem? Za ten odpowiada jeden z najciekawszych obecnie, prezentujących własny styl beatmakerów w branży, czyli Kaytranada. Nie słuchałem jeszcze 99.9%, ale coś czuję, że "Only Girl" pełniłoby na tym krążku rolę highlightu. Ale to jeszcze do sprawdzenia, a na razie ripitujcie song panny Uchis. –T.Skowyra
M
Oho, widzę, że "Give U The World" to nie była jednorazowa akcja i damsko-męski duet XXANAXX znalazł zupełnie inną, o wiele ciekawszą drogę od tej, którą znaliśmy z debiutu. Zamiast nudnego klepania bitów postawił na więcej przestrzeni, popracował nad układem refrenów i bez żadnych skrupułów zaznajomił się z nowinkami i nowoczesnym graniem popu. Dowodem tego jest wydany jakiś czas temu "Meltdown". I choć może nie jest to piosenka spełniająca moje marzenia, ale wyraźnie czuć, że przebojowość refrenu nie jest wymuszona, a i cały kawałek nie jest nużący, tylko naprawdę niesie za sobą coś wartego uwagi. I bardzo mnie to cieszy, ponieważ nowe otwarcie przy okazji albumu numer dwa może przynieść wiele dobra. Trzymam kciuki. –T.Skowyra
Gdzie jest George? Jasne, niby wszystko jest ok, ale coś tu naprawdę nie gra i to od dłuższego czasu. Wygląda na to, że Aluna została jakby sama na placu boju i dwoi się oraz troi, żeby coś ugrać. Współpracuje z kim tylko może, żeby jakoś ciągnąć wózek pod nazwą AlunaGeorge, ale niestety nie są to próby pokroju przebojów z Body Music, tylko niezbyt błyskotliwe songi brzmiące jakoś przypadkowo, bez ciekawych pomysłów, no i przede wszystkim bez hooków, które są niejako esencją popu. Jasne, ten nowy "My Blood" może i jest dość poprawnie wyprodukowany, ale tak właściwie to dla kogo jest ta piosenka? Kto będzie tego słuchał? Przypadkowy, masowy odbiorca? Pewnie tak. Więc George, daj jakiś znak i zrób coś, bo nie o taki sofomor AG walczyłem i wciąż walczę. –T.Skowyra
Nieoczywiste hołdy zawsze spoko, dlatego pamiętając kameralny występ D'Angelo u Fallona dziś zrobimy sobie dobrze przy próbie naszego ulubionego slackera. "It's Gonna Be Lonely" to jeden z pierwszych wielkich momentów Prince'a w moim osobistym katalogu, więc tym bardziej ucieszył mnie ten wybór. DeMarco pozostał wierny oryginałowi w kwestiach aranżu, może chwilami nieco przesadził ze swobodą ekspresji wokalnej, ale ani przez moment nie zniosło go w stronę karykaturalnego przegięcia. "No i fajnie!". –K.Bartosiak
Tę koleżankę możecie kojarzyć z duetu Sonnymoon, choć idę o zakład, że znacie ją raczej z gościnnych występów u K Dota. No i dobrze, ale jak sami widzicie wciąż jej mało, dlatego Anna Wise postanowiła uruchomić swoją solówkę. I na razie tak: w swoim pierwszym singlu "Precious Possession" zbliża się do Jamesa Blake'a czy FKA twigs, natomiast w "BitchSlut" bardziej przypomina pierwsze, bardziej rapowe numery Charli XCX. I choć oba całkiem fajne, to jednak tę mikro-batalię wygrywa ten ostatni, a to za sprawą sprytnej melodycznej linijki i w sumie dość porządnego refrenu. Wydaje się więc, że dziewczyna wie, co robi, a w dodatku ma ciekawych znajomych, więc kto wie, co wykroi w przyszłości. Na razie pierwsze kroki wyglądają obiecująco. Czekam na podkręcenie tempa na jakiejś EP-ce, a najlepiej na długograju. –T.Skowyra
Charlotte Lindèn Ercoli od jakiegoś czasu wrzuca sobie na SoundClouda swoje sypialniane nagrywki pomykające między chillwave'owym vibem, dyskretnym italo i delikatnym dream-popem. Najnowsza z nich, czyli "I Know You Love Me, But Do You Think Of Me, Romantically" może i jest trochę niedbale, lo-fi'owo sklejona, ale za to kojarzy mi się z jakimś bezbronnym popem Sally Shapiro czy wczesnej Annie, a nawet brzmi trochę jak zaspana Madonna z lat osiemdziesiątych. I nie chodzi tylko o wycofany, skryty w miękkiej powłoce wokal, ale ogólnie o przyjemny, senny drive wirujących synthów cedujący uroczy refrenik. Ciekawe, co w przyszłości wykluje się z tego niepozornego projektu, jakim jest Charles. Warto obserwować, bo coś czuję, że na jednym dobry tracku się nie skończy. –T.Skowyra
Skręt w stronę bardziej tanecznych klimatów Yumi Zouma zasygnalizowali już na swojej drugiej EP-ce, w utworze "Alena", a "Keep It Close To Me" potwierdza ten kierunek. Nowy utwór zespołu przypomina mi trochę muzykę duetu Sobcek, a trochę kawałki Sakanaction, gdyby odrobinę wyczyścić je ze stadionowości, bo akurat znak rozpoznawczy w postaci wszechobecnego eteryzmu pozostaje nietknięty. Brakuje mi tu jednak tej lekkości sklejania motywów i układania fajnych melodii, jaka charakteryzowała "The Brae", "Catastrophe" czy "Song For Zoe & Gwen", a będąc zupełnie szczerym, właściwie niewiele z nich pozostało. Nie o takie Yumi Zouma walczyłem, choć może to tylko mała obniżka formy. –W.Chełmecki
Muszę przyznać, że do tej pory jeszcze zdarza mi się zapętlić "No Type" i przy rozkręconej na full muzyce powtarzać za chłopakami "bad bitches is the only thing that I like". Zasadniczo dzięki chwytliwości tego kawałka dobrze pamiętam każdy moment na imprezach, na których ktoś już po paru kolejkach postanawiał zarzucić jakimś trapem. Teraz Rae Sremmurd co jakąś chwilę wypuszczają single promujące ich drugi album, który miałby być kontynuacją debiutu, co sugeruje jego tytuł – SremmLife 2.
Jakiś tydzień temu duet wrzucił do sieci "Look Alive". Liczyłam na kolejny energetyczny banger, a dostałam muchę zamoczoną w smole. Wokale Swae Lee i Slim Jimmy’ego są gdzieś w tyle, pojawia się jakiś pogłos, do tego ogólny nastrój jest raczej ponury. To już nie jest kawałek, który puszczony w środku nocy wywoła wyśpiewanie refrenu unisono, ale raczej piosenka na dzień po – kiedy kac męczy i brakuje nawet siły na kliknięcie "next". –A.Kania