
Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Poboczny projekt Jorge'a Elbrechta (no dobra, lider zespołu Jack Tatum też ma tu swoje zasługi :>) nadal jest w znakomitej formie. Ejtisowy, polichromatyczny synth-sophisti-pop WN wciąż ma w sobie wiele uroku. Jedynym nowym elementem w tej miłej dla ucha, syntezatorowej układance jest chropowaty, zgrzytliwy riff, który dodaje kompozycji sporo wyrazistości.