
Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Pan Williams znowu odwala kawał urokliwej, psych-rockowej roboty naznaczonej violensowskimi wpływami. Piękne, somnambuliczne żniwo Vinylku, mogę słuchać tego marzycielskiego, wyprodukowanego z wielkim pietyzmem utworu bez końca.