Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Nie od dziś wiadomo, że Mick Jenkins to jest król wody jak lew jest król dżungli: tym razem jego oceaniczny image realizuje się poprzez funkcjonujące jako centralna metafora tonięcie. Jenkins od początku imponował błyskotliwością i choć pomysł na "Drowning" z pozoru wydaje się dość oklepany, to autor The Water[s] wychodzi z niego obronną ręką kreatywnym budowaniem dramaturgii (ledwie wyduszone "I can’t breathe") i umiejętnym jej operowaniem, w czym pomaga mu nu-jazzowy feeling niezwykle popularnych w tym sezonie BADBADNOTGOOD. Po znakomitym, chilloutowym "Spread Love", raper uderza w bardziej medytacyjne tony – i kolejny raz trafia; coś mi się widzi, że wrzesień będzie wybornym miesiącem dla rapu. –W.Chełmecki