Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Earl wyluzował – to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po odsłuchaniu nowego utworu najzdolniejszego rapera Odd Future. Przyjemny, słoneczny bit przypomina raczej produkcje Madliba z, dajmy na to, zeszłorocznej Piñaty (na której notabene Sweatshirt gościnnie rzucił zwrotkę) aniżeli mrocznych podkładów znanych z Doris. Lirycznie dalej kombinuje, dalej Rap Genius jest przydatny, ale tym razem zamiast swojego ojca namecheckuje Shoenice’a, a sprawy osobiste zamyka w haśle "other shit". Jest fajnie, leci jak sołtys z drabiny, do Earla mam zresztą ciepły stosunek od pierwszego obejrzenia teledysku do "EARL". Jednak, jeśli nasz bohater pozostanie na tej ścieżce, to następna jego płyta może się okazać po prostu nudna. –A.Barszczak