Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Powiedzieć, że gdzieś się Charli pogubiła, to jak nic nie powiedzieć; osobiście chcę wierzyć, że ktoś jej po prostu wcisnął chrzczone dragi, bo inaczej "After The Afterparty" wytłumaczyć się nie da. Kino klasy zet, raper klasy ziet, bit sklejony przez SOPHIE chyba dla żartu i hook ciosany bambusem w zlepku styropianu – halo, panna, ogarnij się. Nie wiem, być może miało to być jakieś "We Can’t Stop" w wersji Kero Kero Bonito, ale ostatecznie wyszedł potworek, który zachwyci co najwyżej fanów Chainsmokers. Nie tędy droga. –W.Chełmecki