Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
“We’re just so pretty.” Niby gdzie (może poza mostkiem). Kobieta fatalna i Brit-borg chwalą się tu, jakby Hancocka za nogi złapały, ale przechwałek starcza im na dwie pętle i wspomniany mostek. W zasadzie to nie wierzę ani jednej, ani drugiej, nie wierzę również w podkład, którego zresztą nie sposób przeanalizować na zimno, bo jest stale zagłuszany przez to wokalne wariactwo. Co tu dużo mówić, nieśmiesznie i słabo raczej (no może z wyjątkiem mostka, który i tak lepiej by wyszedł na szlabanie na mikrofon Australijki). –K.Pytel