Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
"I wanted to make a record that returned to the core values of dance music. In a lot of ways, I don't think I'm doing something new with this record. I'm doing something old" – powiedziała o "He Is The Voice I Hear" Marea Stamper, autorka omawianego utworu. Sama prawda, bo rzeczywiście fuzja jazzowej trajektorii i krwistego, ognistego disco nie jest niczym nowym (ostatnimi czasy taki gościu jak Parov Stelar odświeżał, ale i trywializował tę formułę). Ale Black Madonna nie celuje w pionierskie szczyty ze swoją małą, ponad dziesięciominutową suitą, tylko godzi intelektualny ładunek z przebojowością i radością disco. Stamper jest bardziej powściągliwa od Todda Terje czy Lindstrøma, ale za to ze świetnym skutkiem próbuje kontynuować to, co robiła choćby Donna Summer wraz z Giorgio Moroderem (swoją drogą utwór został zadedykowany takim osobom jak Frankie Knuckles, Larry Levan, Arthur Russell, Walter Gibbons oraz Loleatta Holloway) i za to należy się szacunek. "Cinematic" – takie słowo przychodzi mi na myśl, gdy słyszę, jak rozwijają się poszczególne wątki i motywy "He Is The Voice I Hear". Krótko mówiąc: znakomite granie. –T.Skowyra