Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Cyfrowy, landrynkowy meta-pop, który jednak nie jest ani trochę przeintelektualizowany, a przebojowy w stylu Carly Rae Jepsen. Slayyyter znajduje tu złoty środek między syntetycznościa, ironią PC Music i muzyką z czołowych miejsc Billboardu. Lepsze niż większość nowych utworów Charli XCX? Dla mnie tak.