Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Teraz coś na przełamanie pozytywno-poptymistycznego nastroju. Monachijski producent i jego sejsmicznie rozedrgane, majestatyczne ambient-techno pod znakiem Saturna znają sposób na to, jak popsuć mi humor i wprawić mnie w kontemplacyjny mood. Wydaję 50 euraków jakbym spluwał schyłkowym człowieczeństwem.