Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Wow, ale energetyczny, house'owy pocisk, taki trochę w typie słynnego "Overpowered". Ewidentnie współpraca Róisín z legendarnym mistrzem konsolety Maurice’em Fultonem nabiera klubowych rumieńców. Parkietowe harce do białego rana albo śmierć pośród nudnych balladziarzy.