Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Ja podobnie jak Taconafide nie zajmuję stanowiska w sprawie wolnych sądów, ale z chęcią napomknę o nowym kawałku inkarnacji Kurta Heasleya z Kostaryki. Jorge Elbrecht tym razem wyciąga ze swojej legendarnej songwriterskiej sokowirówki miękkiego, psych-popowego letniaczka, który w niczym nie przypomina twórczości Ryszarda Rynkowskiego.