Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Robiący coraz większą międzynarodową karierę Japończyk roni łzy nad swoim rozstaniem w takt melancholijnego miksu bedroom-popu z emo-rapem okraszonego melodramatycznym, nawarstwiającym się refrenem o syntezatorowym rodowodzie. Wyglądała tak nierozsądnie, teraz to nieistotne.