Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Śledzę postępy Doriana już od jakiegoś czasu, ale dopiero opublikowane dwa dni temu "J Buyers" w pełni zaspokoiło moje oczekiwania, choć poprzednie numery też były co najmniej niezłe. Jednak dopiero ten nabuzowany, modernistyczny zwiastun longpleja w Brainfeederze (a gdzieżby indziej?) pokazuje prawdziwą skalę talentu wiedeńczyka, który brzmi tutaj jak Lido (gdy był spoko), jak Hudson Mohawke, jak FlyLo (w tych spokojniejszych, bardziej jazzowych fragmentach), a momentami nawet jak Senni. Wyobrażam to sobie jako ilustrację dźwiękową wyławiania z wody głębinowego potwora Korwina-Mikke, tak wiem, jestem nienormalny, ale naszpikowanemu przełamaniami, pędzącemu na złamanie karku "J Buyers" też daleko do normalności.