Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Komentarz czytelniczki (Olga Byrska): Trochę George Michael i Prince, a trochę Blood Orange. Do samotnego kołysania się w chłodny wieczór albo późnonocnych lub wczesnoporannych powrotów komunikacją miejską. Wreszcie, do spoglądania za okno i tupania nóżką. Czekam na kolejne piosenki Tristana Thompsona, licząc na szybki debiut płytowy tego 19-latka.